Jean-Louis Trintignant jako bezwzględny płatny zabójca prosto z Paryża, Roy Scheider jako tropiący go... inny morderca i awanturnik, a do tego Ann-Margret jako blond-dama w opresji. To trio niesie na swych barkach film produkcji europejsko-amerykańskiej dodając mu niewątpliwie blasku. Jest tu sporo akcji, pościgów i strzelanin, do tego świetny temat muzyczny Legranda, dynamiczne zdjęcia i odrobina nieskrępowanego humoru - czuć go zwłaszcza w scenie napaści Trintignanta na niezbyt bystrą paniusię i jej policyjnego przesłuchania czy też we fragmencie z morderstwem dewoty, a nawet w finale, rogrywającym się w... zakładzie pogrzebowym. Mogło być lepiej (możnaby było pokusić się tu o nieco więcej oryginalnej przemocy czy bardziej zmyślnych intryg oraz o pełnokrwistych bohaterów drugiego planu), ale nie jest źle. 6/5/10.